z: http://rownowaga-chwiejna.blogspot.com/
środa, 25 sierpnia 2010
Góry były świetne, nie dość, że meteo , to jeszcze góry, no i najważniejsze - moja ukochana. (reszta opisu wyjazdu na równowadze)
A we Wrociszku już spokój (tekst Kochania: "kiedy przyjedziesz do domu"
znaczy do niej :D), wspólne spanie (w końcu duże łóżko) i bywanie, jak
ja lubię z nią spędzać czas i robić rzeczy.
A wczoraj marynowałam przywiezione grzybki (po raz pierwszy w życiu...
ten związek mnie rozwija), potem był grill z boczusiem i straszącym
deszczem, a dziś na wywarze w grzybków robiłam zupę. Ponoć dobra.
No i przepis:
Marynowane Grzyby
1 kg grzybów
30 g soli (podobno, ja tak na oko dałam, ups to niefortunnie brzmi)
1 cebula
1 łyżka cukru
250 ml octu 10% (generalnie biały, ale Kochanie miało czerwony ocet balsamiczny, wiec wykorzystałam taki)
3 liście laurowe
po 10 ziaren ziela angielskiego i pieprzu
a robi się to tak:
Grzyby umyć i oprawić. Cebulę też i przeciąć na pół. Następnie zagotować
1 litr wody z 20g soli, wrzucić grzyby i cebulę. Gotować 20 minut,
odcedzić i ostudzić. Później zagotować 300 ml wody z octem, liściem
laurowym, zielem, pieprzem, 10 g soli i cukrem. Ostudzić. Grzyby
rozłożyć do słoików i zalać marynatą. Słoiki
zamknąć i przechowywać w chłodnym, ciemnym miejscu.
A z wywary z grzybków można zrobić zupę. Robi się jak rosół, czyli
ugotować w wywarze włoszczyznę, doprawić, jak warzywa zmiękną wrzucić 2
garście makaronu a na koniec obficie zabielić śmietana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz